Z perspektywy Lizzy
Kiedy zjedliśmy już śniadanie Jai poszedł do domu
a ja
musiałam się przejść. Nie mogłam siedzieć w
domu po tym śniadaniu. Idąc w
ciemniej uliczce
usłyszałam pewien głos.
- Chcesz coś? To był mężczyzna, wiedziałam,
że nim
jest ponieważ jego głos był ochrypły i ciężki.
- Co? Kto to powiedział? Nie wiedziałam co
miałam
zrobić, obróciłam się wokół własnej osi.
Stał za mną
mężczyzna, podszedł do mnie i objął
w pasie. Moje serce zaczęło bić szybciej i szybciej.
Starałam się wyrywać ale moje starania na nic.
- Zabawimy się skarbie.. Mężczyzna zaczął mnie
obmacywać,i rozpinać moją nową koszulę którą
pomogła mi wybrać Cassie.
- Zostaw mnie! Zaczęłam wykrzykiwać z nadzieją,
że
ktoś mnieusłyszy.
Wrzucił do Moich ust jakieś białe tabletki.
Nie wiedziałam
dokładnie co one powodowały,
ale po nich poczułam się rozluźniona.
*Późna godzina w nocy*
-Jai gdzie jesteś? Powiedziałam sama do siebie, ale
gdy otworzyłam
oczy zobaczyłam,że jestem na dworze w jakimś dziwnym czarnym
zaułku.
Byłam goła co mnie jeszcze bardziej niepokoiło. Ubrałam
się w moje ciuchy które
leżały obok i wyjęłam z moich spodni
mojego I phone’a, miałam 5 nieodebranych
połączeń, 4 były od
Jai’a a 1 od Cassie. Wstałam i od razu poszłam do domu. Kiedy
już
doszłam nie czekając Sprawdzałam czy moja przyjaciółka jest
w domu, lecz
gdy weszłam do salonu ujrzałam Cass całującą się
z Luke’iem. Zdziwiłam się,
i w pewnym sensie mnie to zabolało
ponieważ lubiłam Clarie a moja przyjaciółka … całowała się z jej
chłopakiem.
-Ekhem… Starałam się im przeszkodzić, i udało mi się.
Kiedy mnie
zobaczyli od razu się od siebie odsunęli. Luke tylko minął mnie i
cicho
się pożegnał.
- Cześć, Pa Lizzy. I od razu wyszedł, chyba nie
chcieli bym ich przyłapała.
- Lizzy, skarbie nareszcie jesteś! Przyjaciółka od
razu się do mnie
przytuliła. Ale ja ją od razu odepchnęłam, nie chciałam by mnie dotykała
po
tym co przed chwilą zrobiła.
-Zostaw mnie! Jeszcze masz czelność mnie przytulać, co
ty przed
chwilą robiłaś z
Luke’iem. Uciekłam do swojego pokoju, usiadłam przy
ścianie i
przysunęłam się po niej, zaczęłam płakać. A za mną do pokoju od razu
wbiegła Cassie, upadła na kolana i zaczęła płakać wraz zemną.
- Lizz, co się stało? Zapytała.
- Po prostu.. patrząc na Ciebie i Luke’a widziałam
Jai’a i .. Clarie. Nie wiem
czemu, boje się, że
przez nią stracę mojego Brooks’a. Wydaje się
strasznie fałszywa, nie wiem czemu, tak wyszło po prostu. Ona za często
przychodzi
do ich domu, no jeszcze jak ich widziałam w drzwiach po
tej imprezie jak mnie
zostawił… nie mogę o tym zapomnieć.
W moich oczach napływały łzy, co chwile ocierała je z
moich policzków
moja przyjaciółka.
- Lizzy, nie umiem Ci tego wytłumaczyć, nie zrozumiesz
tego, ale nie
bój się Jai Cię za Chiny nie zostawi więc nie masz co się martwić. I znów
uśmiechnęła się do mnie tym sztucznym i nie szczerym uśmiechem.
- Nie kłam chociaż w tym momencie. Widać, że
przyglądała mi się ale
ja odwracałam wzrok, nie mogłam na nią patrzeć.
- Kłamać? Nie rozumiem Cię..
- Jak możesz mnie nie rozumieć? Zdradziłaś swojego
chłopaka i pewnie
nie trwa to krótko. Pewnie jesteście już od dawna. Jak ty mogłaś
mu
to zrobić? To mój przyjaciel A ty go tak potraktowałaś.. aż żal mi na
Ciebie
patrzeć, naprawdę jesteś dla mnie w tym momencie dziwką,
tylko i włącznie dziwką. Po mimo
to, że zgwałcił mnie jakiś
koleś i obudziłam się w jakimś kącie.
- Co ty kurwa
powiedziałaś? Nie miałam odwagi spojrzeć na Cass,
włożyłam czarne conversy i wybiegłam z domu, musiałam się
przejść na
spacer, przemyśleć to wszystko co nie oznacza, że chciałam
spotkać wcześniej
napotkanego faceta. Bałam się siedząc
na ławce. Wstałam, poczułam, że ktoś się do mnie
zbliża, aż w końcu
położył dłoń na moim ramieniu. Bez zawahania się odwróciłam a za
moimi
plecami był Jai. Od razu się do niego przytuliłam.
- Lizz, twoja przyjaciółka mi o wszystkim powiedziała.
Nic Ci nie jest?
Chłopak mnie mocno przytulił i pocałował w czoło.
- Nic mi nie jest, ale nie sądzę, że Cass Ci o
wszystkim powiedziała.
Skrywa więcej niż Ci się wydaje.
Ciężko mi było z faktem, że Luke i
Cassie się całowali. Miałam tylko nadzieję, że o wszystkim powie Beau i
nie będzie go
okłamywać.
- Chodźmy do mnie, uspokoisz się, porozmawiamy,
poleżymy. Zimno Ci? Dam Ci swoją bluzę. Jai zdjął z siebie
bluzę i założył ją na
mnie. Pachniała tak cudownie, można
powiedzieć, że pachniała nim. Strasznie mi się
to
podobało, miał dobry gust co do takich spraw. Chłopak
złapał mnie za rękę i
oboje spletliśmy palce, dzięki
temu spacerowi poznaliśmy się bliżej.
Kiedy
doszliśmy do domu mojego chłopaka ten
zaprowadził mnie do kuchni.
- Chcesz może coś do jedzenia? Zapytał.
- Nie, dziękuję. Odpowiedziałam krótko.
- I tak zrobię Ci coś dojedzenia. Powiedział, i szybko
zabrał się do gotowania. Najwidoczniej dobrze gotował, ale z jego pierwszego
ruchu już wiedziałam jakie danie mi wciśnie do ust.
Wyjął makaron i sos do Spahetti, więc chyba raczej znaczyło to jedno. Ale lubiłam to danie, było to moje ulubione i
zdążyłam mu już to powiedzieć na spacerze, ucieszyłam się, że słucha w ogóle to co do
niego mówię. Jedyne co robiłam to przyglądałam się mu. Był cudowny. Po chwili
zadzwonił jego telefon, sprawdziłam kto dzwonił bo dobrze widziałam, że był zajęty. Na
ekranie telefonu pojawiło się zdjęcie Clarie. Byłam zła, nie lubiłam jak ze sobą
rozmawiali, ale nie
chciałam by zauważył, że jestem o nią zazdrosna więc
podałam mu
telefon nie wzruszona.
- Masz twój telefon dzwoni, do Clarie. Twoja kochana
i
boska Clarie. Powiedziałam z sarkazmem.
-A to Clarie.. nie mam czasu. Jai, nacisnął czerwoną
słuchawkę,
i znów skupił się na gotowaniu. Podeszłam do niego i szepnęłam mu do
ucha:
- Nie lubię jak z nią rozmawiasz.. Odwróciłam go ku
sobie i położyłam dłoń
na jego policzku.
- Jak to nie lubisz? Jesteś o nią zazdrosna? Zapytał.
- Nie, nie jestem po prostu..
- Lizzy, powiedz. Jak jesteś to mogę zerwać z nią
kontakt.
Spojrzałam prosto w jego oczy a po chwili przyszedł sms do Jai’a.
Był on od
wszechobecnej Clarie.
- No przeczytaj, na głos. Podkreśliłam słowo na głos :
‘’ Siema! Nie mogę zapomnieć o naszym wspólnym wczorajszym spacerze! ‘’
-Spacerze? Jai, kurwa co ty z nią wczoraj robiłeś?!
Powiedz mi szczerze.
Odsunęłam się od niego.
- Nic, nie robiliśmy. Po prostu czuła się źle i ją
pocieszałem,
jestem jej przyjacielem. Też mam być taki zazdrosny o Ciebie i Beau?
Że tak on
się o Ciebie martwi?! Jai’a Zaczęło ponosić, jak i mnie.
Oboje krzyczeliśmy, byliśmy źli.
- Co ty pierdolisz Jai? Wybiegłam z jego domu i
pobiegłam do
siebie, w moich oczach napływały łzy. Wracając do domu
przechodziłam przez czarny zaułek, chciałam narkotyków. Nigdy ich nie
brałam, ale to był ten
moment w którym ich potrzebowałam. To było
według mnie najlepsze i
najtrafniejsze rozwiązanie.
‘’Pomoże mi!’’ – pomyślałam.
Od Autorki: Ogólnie to zaszła pewna zmiana co do
perspektyw. Będe robiła je jedynie z Lizzy i Cassie. Zostaną one
jedynie głównymi bohaterkami, a no i co myślicie o tym
rozdziale? Jest dosyć długi, dziękuje serdecznie za te miłe 12
komenatrzy <3 Ale następnym razem czekam na 17! Może i dużo,
ale ten rozdział jest naprawdę długi no jeżeli ciężko to polecajcie
mój blog na swoich blogach :) Pozdrawiam Emily <3